PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=321650}
7,4 54 965
ocen
7,4 10 1 54965
7,2 4
oceny krytyków
Mr. Brooks
powrót do forum filmu Mr. Brooks

Where are u Mr.Costner? Powiem szczerze, że ten gwiazdor kina z ostatniego dziesięciolecia XX wieku w pierwszej dekadzie kolejnego zniknął z mojego (i chyba nie tylko) horyzontu.
Tym przyjemniej zasiadłem do tej produkcji, wszak Kevin ma w dorobku pęczek ról w filmach które uznaję za bardzo udane lub ulubione - Tańczący z Wilkami, Nietykalni, Wyatt Earp, RH: Książę Złodziei, Wodny Świat i inne.

Ciekawe, że od początku odsłania nam się ważną kwestię charakteru granej przez niego postaci. Odbieram to pozytywnie, dobrze że zrobiono z tego element fabuły, a nie "tajemnicę" która byłaby na przykład pointą fabuły.
Scenariusz wydaje mi się dość oryginalny, jest dość mocno pokomplikowany. Wątek wiodący jest ciekawy, ale z boku wciąż dzieją się osobne, choć powiązane. Ostatecznie czegoś mi w tym elemencie brakuje, trochę mocy, charakteru.
Gra aktorska całkiem udana, Costner powrócił do mojej świadomości bardzo pozytywnie. Tyłka nie urywa, ale jest to aktorstwo dojrzałe i świadome, trudno nie docenić. Także postać Marshalla zagrana jest dobrze, z resztą cała jego idea bardzo mi się spodobała. Demi Moore tym razem (w sumie tak samo jak Costner jest to przebrzmiała dziś gwiazda końca XX wieku) słabo i bez błysku.
W sposobie realizacji nie odnotowałem żadnych rewelacji, zdjęcia czy cała reszta strony technicznej poprawna, dobry poziom, ale nic nadto.

To dobry film, ciekawa fabuła i ciekawe postaci, jednak czegoś tu brakuje, by uznać produkcję za rzecz świetną. Po prostu dobra rzecz, dobry film. Największy plus to Costner - facet ma prawdziwy magnetyzm (talent+charyzmę) który na ekranie objawiają się tym, że czujemy: to jest Gwiazda. To przede wszystkim dla niego warto obejrzeć ten film:
7/10

Muszrom

"Ostatecznie czegoś mi w tym elemencie brakuje, trochę mocy, charakteru." dokładnie. czegoś brakuje.

ogólnie dobrze, gdy film nie kończy się po hollywoodzku jak przesłodzony i do tego lukrowany budyń... tylko tak zadziornie właśnie, zło nie zostaje rozłożone na łopatki. podobnie w np. arlington road, chociaż tamten film ma zdecydowanie ciekawszy klimat, zbudowany w dużej mierze przez aktorów pierwszoplanowych, czyli jeffa bridgesa i tom robbinsa.
tutaj to kolejna wersja dr. jekylla i mr. hyde'a raczej nie ma czym zaskoczyć, ciekawe jest podejście samej głównej postaci do swojego problemu, który właśnie tak traktuje zabijanie, jako problem, nałóg. coś, nad czym nie ma kontroli. jeśli w innych wersjach/filmach/ książkach może było to oczywiste, to tutaj mi rzuciło się bezpośrednio w oczy (i resztę).
to jest coś, co absolutnie nie ma nic wspólnego z wolną wolą, która rzekomo jest przypisana homo sapiens. i nawet gdy (anty-?)bohater upaja się mordem tuż po i być może czuje chwilową władzę, potem schodzi z tego "haju" i znowu szuka kolejnego obiektu... musi szukać, choć obiecuje sobie, że to koniec. wszyscy wiemy, że to zapewnienia podobnie jak u alkoholika i jego zawsze ostatnim kielonie, czy pani z pociągu w "dniu świra", która prowadzi do ust chipsa z komentarzem :"oooooostatni".

rola demi moore potraktowana po macoszemu, a szkoda, że nie dano jej się tutaj wygrać, scenariusz skupił się na costnerze....

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones