PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=321650}
7,4 54 965
ocen
7,4 10 1 54965
7,2 4
oceny krytyków
Mr. Brooks
powrót do forum filmu Mr. Brooks

Był już film o fascynacji mordercami ("Milczenie owiec"), ale Evans i jego ekipa poszli jeszcze dalej. Wyraźnie widać, że reżyser nie tyle jest swoim bohaterem zafascynowany, on go podziwia i pochwala. Szkoda tylko, że ten niebezpieczny temat wykorzystano zaledwie w sposób cząstkowy.

Scenariusz tego filmu zasługuje na szczególną uwagę. Został on napisany przez spółkę Evans/Gideon, lecz sądzę, że historia pomysłem tego pierwszego (nawiasem mówiąc - reżysera) nie była. Gdyby to był w istocie jego pomysł, nie sądzę by w ten sposób się z nim obszedł.
Na pierwszy rzut oka widać, że scenariusz jest napisany całkiem mądrze i bez zbędnego powtarzania siebie i innych (i kontrowersyjny przy okazji), ale widać też wyraźnie, że wpadł w ręce niewłaściwego człowieka. Evans otrzymał podstawy do zrobienia nietypowego i całkiem zwinnie żonglującego zwrotami akcji filmu. Niestety nie podołał temu zadaniu, lecz o dziwo wyszedł mu film dobry. Zapewne pomogła też przy tym obsada - Costner jest interesujący w swojej roli (lecz widziałbym na jego miejscu jednak lepszego aktora), Moore na całe szczęście nie popsułą tu niczego, a William Hurt to czysta poezja (rola perfekcyjnie trafiona na castingu) i maestria aktorstwa :) Niemniej jednak poza Brooksem i jego alter ego, reszta jest niestety nijaka i nie znalazła żadnego sposobu na zabawę swoją rolą, a szkoda... Mr. Smith zdaje się mieć z początku potencjał, ale Dane Cook nie robi z nim nic i ciężko nam uwierzyć w jego motywy. Podobnie jest z córką Brooksa (graną przez Danielle Panabaker), która bardziej robi wrażenie kpiny, i przy niej pomysł "jaki ojciec taka córka" wydaje się nietrafiony (co prawdą nie jest, po prostu Evans z tym wątkiem sobie nie poradził).
Narzekania nie kończę - w związku z tym, że reżyser jest zwykłym wyrobnikiem, nasz film jest pod względem wizualnym taki, jakim wyrobnik mógł go stworzyć. "Mr. Brooks" wyraźnie nie ma swojego klimatu i jakiegoś rodzaju charakterystycznych cech - widać, że Evans pomysłu nie miał, do tego muzyka kompletnie tu nie pasuje, psując wręcz miejscami całą konwencję. Zdawało mi się czasem, że oglądam jakąś obyczajówkę, nieładnie, oj nieładnie.
Ostatecznie wyszedł jednak film ciekawy ze względu na swojego bohatera (chociaż z tymi modlitwami to sromotnie przesadzili, co za bzdura), ale przecież wiadomo od dawna, że to co najbardziej lubimy to czarne charaktery :)

Przyznam więc, że całkiem pozytywnie zaskoczył mnie ten obraz. Spodziewałem się kolejnej szmiry, a otrzymałem całkiem przyzwoity produkt. Pomimo tego, że sporo musiałem ponarzekać (może dlatego, że film miał potencjał, a trochę go zmarnowano). Scenariusz bardzo mi się spodobał (choć zabrakło mu szlifu i ciekawiej zarysowanych wątków) i dlatego właśnie żałuję, że filmem tym nie zajął się człowiek właściwy, jak stało się to przed 16 laty, przy okazji filmu "Milczenie owiec". Powstał więc film, który nie ma swojego stylu, ani którego bohaterowie nie mają okazji się rozwinąć. Była to historia przynajmniej na 150 minut, Evans nie chciał z niczego rezygnować, a widocznie w dwóch godzinach zmieścić się musiał.

Nie jest to w żadnym wypadku kamień milowy, bo prócz pomysłu na mordercę i interesującego zawiązania akcji trzeba czegoś więcej by stworzyć film wybitny. Polecam, ale się nie zachwycam :)

Albertino

Spory tekst. Miało być analitycznie i krytycznie, wyszło trochę marudząco i nielogicznie, ze sporą dozą truizmów :/

Scenariusz napisany mądrze, ciekawie i kontrowersyjnie, ale przez złego człowieka - iście karkołomna teoria! Może scenarzysta(i) też miał swojego Mr. Hyde'a, który mu "źle robił"?

Film wyszedł dobry, mimo że scenarzysta nie podołał pisaniu intrygującego scenariusza, aktorzy - prócz Hurta - tacy sobie lub do bani... Świetny wniosek!

Hurt słaby, bo nie przekonał do motywów swojej postaci. Od kiedy to mimika czy gesty aktora przekonują to motywów bohatera? Chyba stokroć większą siłę ma tu sama historia i splot wydarzeń.



A film ogółem interesujący, zwarta akcja z ciekawymi zwrotami, nietypowe powiązanie bohaterów, bardzo dobry Costner. Moore? Z początku sztywna, nijaka, z końca zresztą też trochę. Może przez ten okrutny lifting ust? ;)

pracus

Naprawdę nie rozumiem o czym piszesz ;{
Albo się odnosisz do mojego tekstu, albo go przerabiasz tak żeby ci pasowało :/ Bo tego o tym scenariuszu to ja wcale nie napisałem co widać zresztą wyżej.

Rzeczywiście porównanie do Jekylla i Mr. Hyde'a trafne... Na pewno to było inspiracją dla twórców. Jednak ten film cierpi na zbyt dużą ilość wątków - a może raczej jest za krótki - przez tą ilość wątków po prostu żadnego nie udało się dobrze rozwinąć w tych 120 minutach (Brooks, jego córka, pan Smith, policjantka, para seryjnych których ściga - hmmm).

A co do Hurta to chyba żartujesz - przecież to jest alter ego bohatera, więc o jakich my mówimy motywach? A Moore oczywiście jest sztywna i nijaka, czemu nie zaprzeczam - jednak niczego nie zepsuła swoją obecnością, a to sukces.


Jak się do kogoś odnosisz to cytuj, albo mów chociaż o co chodzi, bo tak to ... no właśnie ;/

Albertino

To było podsumowanie Twojego tekstu, właśnie w takim tonie go napisałeś, niestety.

Czego nie napisałeś o scenariuszu? Przeczytaj swój tekst i poskładaj do kupy.

W czwartym akapicie miałem na myśli Cooka, nie Hurta. Pomyłka.

pracus

Doprawdy? To ty go chyba niedokładnie przeczytałeś:

Proszę:
"Scenariusz tego filmu zasługuje na szczególną uwagę. Został on napisany przez spółkę Evans/Gideon, lecz sądzę, że historia pomysłem tego pierwszego (nawiasem mówiąc - reżysera) nie była. Gdyby to był w istocie jego pomysł, nie sądzę by w ten sposób się z nim obszedł.
Na pierwszy rzut oka widać, że scenariusz jest napisany całkiem mądrze i bez zbędnego powtarzania siebie i innych (i kontrowersyjny przy okazji), ale widać też wyraźnie, że wpadł w ręce niewłaściwego człowieka. Evans otrzymał podstawy do zrobienia nietypowego i całkiem zwinnie żonglującego zwrotami akcji filmu."

A teraz twoj tekst:
"Scenariusz napisany mądrze, ciekawie i kontrowersyjnie, ale przez złego człowieka - iście karkołomna teoria! Może scenarzysta(i) też miał swojego Mr. Hyde'a, który mu "źle robił"? "

Porównajmy:
"scenariusz napisany całkiem mądrze" - co w tym karkołomnego?
"ciekawie" - nie użyłem tego słowa...
"przez złego człowieka" - przecież też tego nie napisałem, kłania się brak umiejętności czytania ze zrozumieniem - napisałem, że scenariusz zapewne nie był pomysłem reżysera, tylko on dokonał (przypuszczalnie) jego poprawek bądź brał udział w jego pisaniu, a pomysł na scenariusz pewnie był autorstwa Gideona (tak domniemam), a nie napisałem nigdzie, że przez jakiegoś złego człowieka napisany... huh?

Tak więc z tego co napisałem pozostaje tekst "mądrze napisany", brawo rzeczywiście tekst bardzo karkołomny...

Albertino

A co do Cooka (nie Hurta jak się okazało) to żaden aktor nie miałby nic do roboty, tylko by wszystko ze scenariusza wynikało.
Abyśmy uwierzyli w motywy bohatera, on nas musi do tego przekonać, a nie jakiś splot zdarzeń. Co za bzdura.

Albertino

Naprawdę nie chce mi się już przekomarzać i udowadniać, kto jest wielbłądem. Proszę, przeczytaj własny tekst ze zrozumieniem.

Mnie uderzyło w nim maruderstwo poparte paroma truizmami, lekką grafomanią i brakiem logiki.

To było podsumowanie - w podsumowaniu wbrew pozorom nie trzeba używać dokładnie takich słów, jakie zostały użyte wcześniej. Najważniejszy jest sens.

Na do widzenia tylko: nigdzie nie wspomniałeś o poprawkach do scenariusza, a autorstwo przypisane jest dwóm osobom. Nie wiem więc, skąd pomysł, że chodziło jedynie o poprawki (90% reżyserów je wprowadza, jednak mimo to nie są oficjalnie współautorami scenariusza). W tym świetle tekst, że scenariusz wpadł w złe ręce można odczytać jak: pomysł miał fajny, ale nie umiał tego napisać.

Zamykając wątek pozdrawiam i mniej marudnie i "krytycznie" (od krytyków, których grafomania szerzy się po różnych periodykach filmowych i kulturalnych) proszę następnym razem :)

pracus

Wmawiasz mi jakąś grafomanię i nie wiadomo co jeszcze (grafomania a pisanie tekstu na szybko - przecież to jest zwykły komentarz, a nie recenzja - to jest spora różnica), a sam nie rozumiesz co napisałem.

"Scenariusz tego filmu zasługuje na szczególną uwagę. Został on napisany przez spółkę Evans/Gideon, lecz sądzę, że historia pomysłem tego pierwszego (nawiasem mówiąc - reżysera) nie była. Gdyby to był w istocie jego pomysł, nie sądzę by w ten sposób się z nim obszedł.
Na pierwszy rzut oka widać, że scenariusz jest napisany całkiem mądrze i bez zbędnego powtarzania siebie i innych (i kontrowersyjny przy okazji), ale widać też wyraźnie, że wpadł w ręce niewłaściwego człowieka. Evans otrzymał podstawy do zrobienia nietypowego i całkiem zwinnie żonglującego zwrotami akcji filmu."

Wytłumaczę ci jeszcze raz, powolutku, bo mało inteligentnym ludziom tak trzeba. Jako scenarzyści widnieją dwie osoby Evans/Gideon. Wydaje mi się jednak, że Evans nie był pomysłodawcą tego filmu, gdyż to moim zdaniem widać. Wnioskuję to po tym, że gdyby czuł tą historię naprawdę, to by jej w ten sposób nie pokazał. A wpadł w ręce niewłaściwego człowieka dlatego, bo idąc dalej tym samym tropem twierdzę, że Gideon mógł go równie dobrze z kimś innym (i bardziej utalentowanym) napisać.
Przecież nie mówię, że mam rację, ale ty też nie masz żadnych argumentów, że tak nie było, więc do widzenia.

A najlepiej to ci proponuję napisać coś samemu, a nie wchodzić w czyiś temat i szukać zdań, których się nie rozumie. Żegnam. Wolałbym żeby w tym temacie wypowiadał się ktoś, kto chce podyskutować o filmie, a nie szukał sztucznych problemów.

PS - Skoro to jest prawda: "od krytyków, których grafomania szerzy się po różnych periodykach filmowych i kulturalnyc" to pisza sam. Widzę, że masz talent do "marudzenia"...

Albertino

A może i scenariusz napisali razem. Cóż to ma za znaczenie, film ma reżysera złego i w tym rzecz...

Albertino

"Wytłumaczę ci jeszcze raz, powolutku, bo mało inteligentnym ludziom tak trzeba"

To chyba źle trafiłeś, mądralo.
Żegnam definitywnie i życzę więcej samokrytycyzmu, mniej puszenia się oraz poprawy stylu. Tak, żeby ludzie (i Ty) rozumieli, co piszesz.

Albertino

Nie dość ze jakoś bezsensu piszesz, to jeszcze nikogo to NIE interesuje co tam wstukałeś. Powinno być krótko i na temat a ja nawet nie wiem o czym napisałeś. Tyle

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones