ma kilka swoich wad. Postacie są jednak troszkę schematyczne. Da się zauważyć pewien podział na dobrych i złych. Współczesne kino raczej od tego odchodzi, tymczasem tutaj zastosowano rozwiązanie bardziej klasyczne. Przez to mniej przekonujące, bo relacje pomiędzy bohaterami są dość "płytkie".
Są też skróty fabularne.

SPOJLERY

Z pojmanej niewolnicy próbuje się wydobyć informacje, którędy zbiegowie uciekają. A przecież oni sami tego nie wiedzą. Ich plany się zmieniają. Jest tylko tekst piosenki, nic więcej, a to chyba trochę zbyt abstrakcyjne dla niewolników i prostackich łowców niewolników.
Właściciel plantacji daje niewolnikowi strzelbę do ręki. Nabitą. Ryzyko irracjonalne, szczególnie w tamtych okolicznościach, gdy ów niewolnik podejrzewany jest o to, że brał udział w "spisku" i może być po prostu zdesperowany albo wystraszony na śmierć, przez to tym bardziej niebezpieczny i nieobliczalny.
Dziwnie też pokazany jest upływ czasu. Można by pomyśleć, że niewolnicy wytropieni zostali w następny dzień po ucieczce, mimo że w międzyczasie godzinami wędrowali przez las i bagna. Tutaj szwankuje montaż i reżyseria, bo kilka scen pokazujących mozolną wędrówkę grupki zmęczonych i głodnych ludzi, idących w dzień, idących w nocy, z odpowiednią muzyką sączącą się w tle, grzechem by nie było.

Ocenę 7/10 daję trochę na wyrost. Są rzeczy, które mi się podobają. Dobrze prowadzeni są aktorzy. Dialogi nie są debilne. Trzyma to w napięciu nawet. Ponadto fajnie twórcom serialu wyszło dobranie współczesnej muzyki (w tym nawet rockowej) do historii osadzonej w połowie XIX wieku.