Drętwa gra aktorska, nudne dialogi i momenty... Spodziewałam się czegoś lepszego. Że niby ten film był o miłości? :/
Zachowywali się, jakby mieli wyuczone dialogi, więc dla mnie nie był to film o miłości.
Masz rację, w niektórych momentach też miałam takie wrażenie ale w momentach gdzie nic nie mówili tylko albo patrzyli na siebie albo po prostu byli razem ja widziałam tę miłość :)
Jasne, w niektórych przypadkach było to widać - tak jak mówisz, po czynach nie po tym, jak się do siebie odnoszą. Gra aktorska zepsuła ten film, niestety...
no tak młodzi aktorzy średnio sobie poradzili przez to że faktycznie miało się wrażenie że mówili jakby mieli wyuczone teksty, ale ja i tak czułam tą chemię między nimi i to jak bardzo im na sobie zależy. Każdy ma swoje zdanie i ma do niego prawo :)
Czytałam książkę i oglądałam film.
W książce bardzo mocno wczułam się w wątek rodziny, a Adama odłożyłam na drugi plan. Tymczasem tutaj wątek z nim jest "przedobrzony", przesłodzony i zwyczajnie nudny. Film sprawił, że ich problemy zaczęły mi się zwyczajnie nudzić.
Straszna szkoda, że w filmie nie wykorzystali pomysłowej postaci babci Mii, bo to świetna i ciekawa kobieta była! :)
Ujął mnie za to dziadek i jego monolog nad nieprzytomną Mią :)
Dziewczyna fajna, chłopak moim zdaniem jest zbyt grzeczny i zadbany jak na rockmana. Rodzice dziewczyny są świetni, szkoda, że jest ich tak mało i tego biednego braciszka.
byłam na tym w kinie z koleżankami, one na końcu płaczą a ja tylko patrze na ten ekran wzrokiem typu seriously ??
To, że ja się "przewracam o grzyba", gdy inni go znajdują to moja kiepskość w zbieraniu grzybów. To, że wy nie widzicie w tym filmie tego, co w nim jest to wasza kiepska wrażliwość i percepcja. To nie film jest słaby.