Już w "Ośmiorniczce" nie był młodzikiem, ale tryskał energią i humorem w każdej scenie.
Zaskakująco autentycznie wypadły zarówno jego sceny akcji i popisy łóżkowe. Duża w tym zasługa
reżysera, ale i Roger nie wyglądał jeszcze na rezydenta domu starców.
Tymczasem w "Zabójczym widoku" to smętny, posępny dziadek. Czasem jeszcze rzuci dowcip, ale
bez większego entuzjazmu. Już nawet nie próbował się specjalnie gimnastykować na tle
bluescreenów, żeby stworzyć fasadę dla kaskaderów. A w objęciach dwa razy młodszych kobiet
wygląda komicznie. Niepotrzebny występ. Film mógł być lepszy z innym aktorem.
W sumie w tej części mógłby już zagrać Dalton. Poważniejsza fabuła pasowałaby do jego stylu grania.
tez wolałbym a zeby w tej częsci zagrał Timoty Dalton,zresztą widac z kolejnym Bondzie jak tryska energią
a Rooger Moore z 60 na karku to juz nie to samo i ten zachwyt pieknych młodych kobiet nad dziadkiem tez mało autentyczny,,tym bardziej ze nie miał tego uroku osobistego co w poprzednich częsciach jak podrywał kobiety,
na Ośmiorniczce powinien Moore zakonczyc kariere Bonda, ale najbardziej sie zestarzała Miss Moneypenny
wyglądało jakby na siłe ją probowali odmłodzić i te jej firtowanie z bondem były fajne w filmach lat 60-tych i 70tych
Najciekawsze jest to, że tutaj kobiety wcale się nad nim nie zachwycają - Stacy przy pierwszym spotkaniu odrzuca jego starania, dopiero potem, jak okazuje się on być jej sprzymierzeńcem, oddaje mu się - po uratowaniu życia. Mayday poszła z nim do łóżka raczej celowo, dla zmyłki a radziecka agentka chciała odebrać mu taśmę z nagraniem o planowanej inwazji. Twórcy wiedzieli co robili ;)
Poza tym widać już tupecik u Moore'a, oj widać :)
Czyli to jednak był tupecik? Miałam wrażenie, że coś mu się czasem odznacza. Oglądałam film robiąc równocześnie coś innego, i przyznam, że odsłuch był OK - gość ma fajny głos i ten akcent (w końcu Bond), ale wizja już zgrzytała. Aczkolwiek prawda to, iż Panie się na Niego nie rzucały.
po prostu kręcili filmy z aktorem do końca kontraktu, a że aktor był już w niemłodym wieku to zrobili z niego starzejącego się agenta :) i tak muszę powiedzieć, że Moore to człowiek który starzeje się naprawdę wolno. W pierwszym Bondzie (1972) wyglądał na 30-kę a miał... 45. W latach 80 też grywał w klasykach a miał już 60 na karku i wtedy dopiero na 40-kę wyglądał. Obecnie już ma prawie 90 a czytałem że ma jakąś młodą dziewczynę i że kiedyś gdzieś tam tańczył Gangnam Style, poza tym udziela się w necie, na swoich fejsbukach i twitterach. Widać człowiek tak długo jest młody jak długo młodym się czuje :)
apropo tupecików - tak :) co ciekawe, Sean Connery we wszystkich Bondach grał w peruce - a tak wyglądał w latach 60:
http://s563.photobucket.com/user/swingingsixties2/media/1960s%20Brigitte%20Bardo t/BrigitteBardot011bgSeanConnery.jpg.html
http://unrealitymag.bcmediagroup.netdna-cdn.com/wp-content/uploads/2010/02/rare_ celebrity_photos_25.jpg
http://www.moviemarket.com/library/photos/267/267099.jpg
Poprawiłeś mi humor, dzięki :).
A Moore to widać jak przystało na człowieka i starej daty - a do tego jeszcze ex Bonda - dobrze się prowadzi. Można faktycznie pozazdrościć. Tzn. wszystkiego poza włosami - ale genów się nie przeskoczy... bo nawet jak nauka da radę to Kościół na to nie pozwoli :).
Walken też się jakoś tam trzymie, i włosy też się Go wciąż trzymają, nawet stojąc...
jak Moore zagrał w 'Wyścigu Cannonball' parodię siebie - po prostu klasa sama w sobie!
Walken - owszem, naturalne włosy. Można poczytać tony artykułów na temat która z gwiazd nosi peruki a która nie :) każdy kto ma naturalną linię włosów tj. zakola (Steve Buscemi) albo wysokie czoło (Nicholas Cage) to ma swoje, a panowie z eleganckimi grzywami zazwyczaj noszą sztuczne (Seagal, Travolta budzą śmiech :P)
A już abstrahując od tych włosów to natknęłam się dość przypadkiem na stary artykuł, twierdzący, iż w ten Bond obfituje w przemoc i skąpi na sexie.
Owa przemoc objawia się w otwartym strzelaniu do bezbronnych pracowników kopalni (faktycznie to było dziwne, rozumiem, że Zolin chciał się pozbyć świadków), a braki w tej drugiej sferze zobrazowaną sceną (i znowu przyznam, że rzucającą się w oczy), gdy Bond utula kołderką blondynkę do snu, po czym sam śpi na fotelu. Starości i tupecika Rogerowi nie wypominają, ale jest mowa o wyraźnym zmęczeniu.
Czyli nawet w pruderyjnych latach 80-ych czuło się jakiś zgrzyt i jakby skazę na wizerunku Agenta 007.
http://news.google.com/newspapers?nid=1310&dat=19850530&id=PfFVAAAAIBAJ&sjid=k-E DAAAAIBAJ&pg=6739,7720522
Travolta już nie nosi z tego co wiem, A co Rogera jakoś dziwnie się go oglądało w tej części, bardzo sztuczny na twarzy ,czasami miałem wrażenie że ma pomalowane oczy .( oglądany film wczoraj)
On zawsze miał tupecik czy tylko w tym filmie? Bo Sean Connery chyba miał od początku serii z Bondem a Roger to nie wiem. W sumie nigdy na to nie zwracałam uwagi i trochę ciężko mi w to uwierzyć...
Connery już w latach 60-tych był prawie całkiem łysy, we wszystkich Bondach miał on perukę. Z kolei Moore widać że tak do 1980 roku miał naturalne włosy, a potem juz takie dziwne zaczesy z jaśnieszymi plamami.
Btw straciliśmy Moora trzy miesiące temu :(
Ciężko w to uwierzyć ale kiedyś musiało się to stać. I z każdym Bondem się tak stanie, i z nami też. Ale pozostawił po sobie ślad i ludzie zawsze będą go pamiętać, to najważniejsze. :)
I to jest wlasnie sens zycia, cos po sobie pozostawic, czy to w rodzinie, czy na calym swiecie, wazne zeby zostalo w sercach ludzi ;)
Fakt, podobnie z dobrych peruk słynie William Shatner - Kapitan Kirk ze "Star Treka", który ma 88 lat i zatrzymał się tak na 60ce :)