Ze wszystkimi tego zaletami i wadami niestety. Wady to niestety spłycone, nazbyt ekspresyjne drugoplanowe postaci, które wpadają na scenę, grają swoją partię i schodzą ze sceny. Szczególnie chodzi mi tu o Sadie Sink. A za pociąg dla całej fabuły z jakiegoś powodu wybrano relację ojciec-córka. Niestety tej lokomotywie zabrakło pary.
Film to zdecydowanie popis umiejętności aktorskich w klaustrofobicznej przestrzeni. I tak raczej należy go zapamiętać. Film hipnotyzuje głównie grą aktorską, dokładnie jak w teatrze.