ale jak nie ma co robić, to zobaczyć można
Stara wersja jest o niebo lepsza ale i tak niema jak książka. Książka zawsze będzie lepsza.
Nie ma sensu porównywanie do Dnia Szakala bo ten film to nie remake tylko oparty na motywach scenariusza Dnia Szakala.
Ale można porównać emocje, intrygę itp a tu "stary Szakal" zdecydowanie zwycięża
W pewien sposób tak, pomyśl co by się działo, gdyby np wszyscy polubili jeden rodzaj np telefonów, jacy szczęśliwi i bogaci byliby właściciele tej firmy i ile depresji byłoby wśród ludzi z tych firm, które się nie spodobały:)
Piszesz teraz rzeczy oczywiste, oczywiście, że się zgadzam. Ja tylko nie zgodziłem się z twoją oceną filmu Szakal
Jak zawsze wszystko zależy od tego co kto lubi i jakie ma upodobania.
Jeden jest inny od drugiego i nie wszystko się to samo musi podobać.
Ja widziałem "Dzień szakala" jeszcze na telewizorze w 'odcieniach szarości' :D czyli jakieś co najmniej 30 lat temu i się podobał, natomiast na "Szakalu" byłem w kinie i też się bardzo podobał, mam sentyment do niego i tym bardziej kolorowe wspomnienia, że kina w którym byłem . . dawno już nie ma!
Multikleksy je zjadły ;)
Oglądałem w sobotę n-ty raz na przypomnienie, kolejny raz w HD i powiem, że trzyma fason i dalej się podoba.
Natomiast ścieżka dźwiękowa i te kawałki Massive Attack, Agent Provocateur i reszta Prodigy, Fatboy . . .
Klimat muzyczny Burwella był odjazdowy i nie dość, że świetnie pasował do filmu, to moim zdaniem jest lepszy :q
Ja bardziej patrzyłem na sam film, klimat itp i dlatego Dzień Szakala to dla mnie jeden z klasyków lat 70-ych, a Szakal to po prostu taki sobie film sensacyjny jakich wiele, aczkolwiek oczywiście każdy ma prawo do swojej własnej oceny