Nigdy nie myślałem, że jeden z najlepszych filmów, o miłości jako takiej, jakie dane mi będzie obejrzeć, traktować będzie o miłości homoseksualnej.
Ciężko mi wymienić w tej chwili jakiś film, który zrobił na mnie większe wrażenie jeżeli chodzi o technikę wykonania, muzykę itp.
Film ma kapitalny klimat za sprawą świetnego dźwięku i powolnych ujęć kamery. Do tego niesamowita gra światłem i kolorami.
Wszystko to, przypomina po trosze film "In the mood of love" gdzie historia była opowiadana poprzez niedomówienia, powolne sceny i muzykę właśnie.
Historia prosta i niewyszukana, ale poprzez technikę wykonania filmu, doskonale działa na widza i sprawia, że ciężko oderwać się od obrazu.
Dla mnie mocne 8/10
A mi trochę oglądało się podobnie do "Trzy kolory: Niebieski".
Też jest to chyba tak naprawdę pierwszy film o milosci homoseksualnej, który mi się podobał. Dlaczego jednak tak jest?
Bo gdyby ten film nie był o homo, a hetero to byłby tak samo dobry! To jest własnie odpowiedni kierunek, a nie jakies ideologiczne bzdety.
Tu wystarczyło jedynie przymknąć oczy na tych 4-5 całusach krótkich i 2-3 gołych tyłkach i było wszystko już ok.
Co było najgorsze? Scena minuta przed zakończeniem filmu.
No i doczekalismy sie chyba kolejnego genialnego twórce muzyki filmowej z Polski :) Super.
Ocena hmm, 8+/10 chyba.
"Zrobić geja" ? Od kiedy "coś" albo "ktoś" może z nas zrobić geja? To NIE wybór!