Generalnie nie lubię filmów, które nic nie wnoszą i nie zmuszają do przemyśleń, jednak ten mnie urzekł. Być może ze względu na jego klimat - lata 80, piękna muzyka i przystojny John Travolta. W sam raz na "odmóżdżenie" w piątkowy wieczór;)
Zgadzam się ... lata 80-te RULEZ ! :) ehhh