PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=35813}
8,2 586
ocen
8,2 10 1 586
7,5 4
oceny krytyków
Gasnący płomień
powrót do forum filmu Gasnący płomień

ciekawostka...

użytkownik usunięty

Ponoć producent "Gasnącego płomienia" z Ingrid Bergman zniszczył wszystkie kopie wcześniejszej wersji.

Na szczęście nie udało mu się zniszczyć wszystkich kopii,dzięki czemu mamy szansę obejrzeć obie wersje.A każda z nich jest wyjątkowa.Trudno powiedzieć,która z nich jest lepsza.Obie mają klimat,obie nie pozwalają oderwać się od ekranu,obie mają swoje zalety.W obu przypadkach reżyserzy umieli stworzyć dzieła wybitne,które nawet po 60 latach wzbudzają zainteresowanie i potrafią przemówić do współczesnego widza.

użytkownik usunięty
orphe

Typowe dla Hollywood. Kiedy w USA kręcono amerykańską wersję "Pepe le Moko" w 1938, "Algiers", też próbowano wykupić i zniszczyć wszystkie kopie pierwowzoru. I też się, na szczęście, nie udało. :)

ocenił(a) film na 10

Osobiscie nie mam zadnych watpliwosci, ktory film jest lepszy. Wersja Dickinsona jest porazajaca wrecz swoja perfidnoscia i cynizmem, zas wersja w rezyserii Cukora to przy tym obrazie lekka fraszka.
Podobne przyklady mozna zreszta mnozyc np. Znikniecie, obie wyrezyserowane przez Sluzera, przy czym wersja made in USA jest tak nieudana ze az trudno w to uwierzyc.
Najbardziej ostatnio znanym obrazem byl remake Infernal affair I pt. Infiltracja w rezyserii Martina Scorsese. Szczytem ignoracji Akademii bylo przyznanie Scorsese oscara za jeden z jego najslabszych obrazow.

torgm

Hmmm, dlaczego "ignorancji"? I przypominam też, że Scorsese za ten film dostał około 15 (!) innych nagród za reżyserię, chyba wszystkie przed oscarem.

ocenił(a) film na 7
torgm

porazajaca wrecz swoja perfidnoscia i cynizmem
--------------------------------------

Ja bym powiedział: teatralnością. :) Bergman miała taki styl grania, który dziś - co nie jest dla mnie wadą - wydaje się właśnie przesadny, w stylu dawnego teatru. Ale jeśli porówna się obie wersje Gaslight, to właśnie Bergman wychodzi na bardziej naturalną.

Zaletą wersji Dickinsona jest większa spójność akcji. Zaletą Cukora lepsza scenografia, lepsze zdjęcia, większa "filmowość" w stosunku do "teatralności" wersji z 1940 r.

Na pewno warto zobaczyć obie.

keikobad

"Naturalność", o której piszesz, wcale nie musi być zaletą w filmach kostiumowych. To jest wg mnie bolączka również współczesnych produkcji - aktorzy, prawdopodobnie z obawy o widownię, o to by widzowie mogli zbliżyć się do świata bohaterów i rozpoznać w nich samych siebie, przedstawiają postaci z wcześniejszych epok na współczesną modłę - bohaterowie zachowują się wobec siebie często bardzo spontanicznie i familiarnie....relacje między mężem a żoną, rodzicami a dziećmi, zbliżone są do tych współczesnych. Zapomina się przy tym o ważnej rzeczy, tj. o środowisku z którego wywodzą się bohaterowie, o konwenansach i określonych standardach zachowania jakim ci ludzie podlegali. Jeśli mam być zupełnie szczera, to drażni mnie takie oddzielanie postaci od społecznego tła, uniwersalizowanie (w złym tego słowa znaczeniu) tj. pokazywanie że dana postać mogłaby równie dobrze żyć w naszych czasach, albo w ubogiej wiosce rybackiej i nie miałoby to większego znaczenia, bo prawdopodobnie zachowywałaby się tak samo. Pozbawianie postaci ich konkretności, osadzenia w określonym środowisku, spętania uwarunkowaniami społecznymi i kulturowymi - to wszystko zanika, pokazując nam zawieszonych w próżni everymanów, którzy oddzieleni od tła epoki tracą na głębi i stają się mniej zrozumiali.
O ile wersja amerykańska przypomina melodramat z nutą grozy, to wcześniejszy, brytyjski "Gaslight" jest doskonałym thrillerem psychologicznym, pokazującym kompletną degradację relacji między małżonkami i (tutaj zgadzam się z torgm) idzie znacznie dalej w obnażaniu cynizmu , wyrachowania, ludzkiej bezwzględności . Film Cukora uważam za bardzo dobry, jednak brytyjska wersja to arcydzieło. Przytoczę może kilka argumentów:
1. W wersji brytyjskiej zrezygnowano z przedstawienia wcześniejszego etapu związku, przed zamieszkaniem pary w Londynie - dzięki temu zaoszczędzono nam słodkości obecnych w wersji Cukora. Od samego początku z ekranu bije chłód, dystans między małżonkami, emocjonalna rezerwa.
2. Świetnie pokazano różnice klasowe - warto zwrócić uwagę jak zachowują się wobec siebie małżonkowie, jak służące, jak biedne, głodne dzieci na ulicy etc. Dystynkcja, nieokazywanie gwałtownych emocji ( co prawdopodobnie zostałoby odebrane jako objaw niesubordynacji), z drugiej zaś strony pokazanie że pod pozorami ogłady i nienagannych manier, może się kryć prawdziwy potwór w ludzkiej skórze, że to co narzucają standardy dobrego wychowania, to jedynie pewna fikcja, gorset kulturowy, pod którym nie możemy wiedzieć co się kryje (ładnie pokazano to na przykładzie zachowań Mallena wobec żony , podczas czytania Biblii, w kabarecie, przy służącej, i w końcowych scenach gdy jego zamiary zostają całkowicie obnażone )
3. Doskonała wymowa aktorów, zwłaszcza akcent pani Wynyard to była prawdziwa muzyka dla uszu; jej intonacja, subtelne różnicowanie wypowiadanych kwestii czynią jej kreację wybitną (warto chociażby porównać ostatnią scenę, krótki monolog Belli z nożem w ręce). Wynyard pokazuje tu prawdziwe mistrzostwo aktorskiego kunsztu. I (w przeciwieństwie do postaci granej przez Bergman) nie jest to jakaś naiwna egzaltowana artystka, ale postać z krwi i kości, rozsądna i inteligenta kobieta, którą przeraża myśl o tym, że prawdopodobnie zaczyna popadać w obłęd. Podczas gdy w ostatnich scenach Bergman jest bardzo emocjonalna, rzuca się, krzyczy i triumfuje, w interpretacji p. Wynyard, Bellę przepełnia jedynie lodowata nienawiść (to nie ona a jej mąż krzyczy ze strachu i frustracji).
Nie chciałabym męczyć komentujących i przedłużać więc na tym już skończę. Myślę, że udało mi się poruszyć większość kwestii, które zwróciły moją uwagę podczas seansu.
pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 7
KotArystokrata

Rozsądna i inteligentna kobieta nie dałaby sobie wmówić, że ponieważ jakoby wsadziła gdzieś kilka drobiazgów, choć tego nie pamięta, to znaczy, że popada w obłęd. Chyba że w tej wiktoriańskiej Anglii wszyscy balansowali na granicy choroby psychicznej.

torgm

zgadzam się z Twoją opinią o filmie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones