Boże!!Widzisz i nie grzmisz!!
Właśnie stworzyłeś najlepszą recenzję tego czegoś, bo filmem nie można tego nazwać.
Aha,jeszcze jedno.Tak sobie myślę że tytuł nijak ma się do fabuły,sceny czy czegokolwiek w tym filmie,więc wymyślili co może zaśpiewać główna aktorka i to tak zatytułowali film.
acha, nie no spoko, rozumiem. To dobrze że jak się spotkali to się od razu zakochali a nie na przykład któremuś się siku zachciało. Wtedy musiałby być tytuł "Dzień dobry, sikać mi się chce". A jeśli już opisujemy pierwsze wrażenie , to moim zdaniem tytuł powinien brzmieć "Dzień dobry, to taka żenada, że płakać mi się chce"...
bez kitu! w ogole w sposob jaki ten film skrecili dawal wrazenie jakby to byl jeden wielki spot reklamowy, czy jakies amatorskie wideo (dziwne ujecia, ludzie przechodzacy na ulicy wpatrujacy sie w kamere) .. no i fabula tez dziwna, tak jakby caly film to byl poczatek do jakiegos wiekszego sensu, ale juz bez kontynuacji. no ale przynajmniej mielismy tego faceta, kolege glownego bohatera, co nas mial rozsmieszac i w sumie troche rozsmieszyl wiec juz takie dno to to nie jest ;)
Fakt,on był jedynym pozytywem. Z tym że jego teksty często wyglądały jakby wymyślał je na poczekaniu.
Zgadzam się. Film to jedna wielka nachalna reklama. Historia mogłaby być do wzięcia, gdyby była w lepszy sposób nagrana. Zbytd dużo muzyki w tle, denne dialogi. Błędne przedstawienie młodych mieszkańców Warszawy, którzy mieszkają w wypasionych mieszkaniach w centrum i zarabiają krocie w korpo. A potem się dziwić, że tyle osób z małych miasteczek ciągnie do stolicy, bo sądzi że tu tak pięknie...