Wszyscy zachwycają się rolą Patisona, a mnie bardziej urzekł właśnie Bill.
Postać pastora jest dość specyficzna, więc mógł polecieć z tematem, bo rzeczywiście jest dobrym aktorem. Jednak po opiniach innych osób myślałam, że też będę pod ogromnym wrażeniem tej roli, a jakoś mnie nie ruszyła.
Mega się zdziwiłam, że w filmie gra też Bill i że o jego roli cicho sza.
Po Patisonie spodziewałam się dobrej gry - już kilkakrotnie pokazał, że umie, ale mnie też to właśnie Bill urzekł. Jak dotąd kojarzony z rolą zabójczego klauna, która aktorsko raczej wiele nie wymagała od Niego, a tu taki szok. Szczególnie, że starszy brat (Alexander) mnie grą nie przekonuje. Widać Bill poszedł bardziej w tatusia.