Mały błąd czy faktycznie jesteśmy tak zacofani,że film z 62' w 2014 roku jest u nas premierą ? :)
Wydaje mi się, że chodzi o rekonstrukcję cyfrową. Ostatnio z klasyków odnowiono "Tramwaj zwany pożądaniem" oraz "Potop". Inna opcja, to być może w sieci saloników prasowych typu inmedio sprzedawane są w jakieś specjalnej kolekcji, a Filmweb podpisał z nimi umowę.
Oczywiście z tym zacofaniem to był żart z mojej strony, i pewnie masz rację z tą rekonstrukcją cyfrową.
Nie ma żadnej rekonstrukcji cyfrowej! Po prostu te wielkie filmy amerykańskie nigdy nie weszły w Polsce do kin. Teraz to nadrabiamy. W czasach gdy Zachód był jak wiadomo krainą "zgniłego imperializmu" było to niemozliwe.
No proszę,jednak trochę racji miałem z ty,że jesteśmy lekko zacofani,ale cóż jak to mówią "lepiej późno,niż wcale".
Według imdb jest to "re-release", zatem wychodzi na to, że jednak był u nas w kinach w latach 60. Przesadzasz pisząc o tym "zgniłym imperializmie", filmy amerykańskie wchodziły do naszych kin i za komuny, choć zazwyczaj ze sporym (nawet trzyletnim) opóźnieniem i oczywiście nie wszystkie.
PS Czy ten plakat który jest tu ustawiony jako główny to nie z lat 60 przypadkiem? Bo na taki wygląda...
Tyle że według tego "Titanic" miał u nas premierę 2 lata temu, co jest nieprawdą.
Podobnie "Czas apokalipsy", którego premiera była u nas w 1981, a w 2003 wypuścili po prostu wersję reżyserską.
Co do innych filmów, to nie chce mi się szukać informacji o pierwotnej premierze.
Ale to nie było tak, że nic, co amerykańskie, nie dostawało się do Polski. Nie byliśmy przecież Koreą Północną. Wiadomo, na pewno nie pokazaliby "Łowcy jeleni", ale jestem raczej przekonany, że Chaplina się nie czepiali.
Czy w związku z każdą kolejną repremierą w naszym kraju jesteśmy zmuszeni do czytania podobnych bezsensownych tematów o "zacofaniu, 100 latach za Murzynami" na forum pod danym filmem?? To jest żałosne...
Po pierwsze nie jestem dzieckiem,po drugie pisałem ten post z przymrużeniem oka,więc nie musisz tego traktować zbyt poważnie.