Według obliczeń NASA za 18 dni ma dojść do zderzenia ogromnego asteroidy z Ziemią. Szansą na ocalenie planety może być dotarcie do obiektu promem kosmicznym, przewiercenie go i umieszczenie w otworach ładunków, których wybuch spowoduje zmianę trasy lotu planetoidy. Szef NASA (Billy Bob Thornton) wzywa, więc z Teksasu na pomoc Harrego
Klasyk gatunku a jednocześnie kino dostarczające dobrej, płynnej rozrywki i oferujące miłe spędzenie czasu. Udany mix elementów komediowych, katastroficznych, kina rodzinnego i SF. Zgrabnie skonstruowane podstawowe kamienie milowe fabuły ale spore niedoskonałości w niektórych scenach czy koncepcjach. Film porządnie...
Powstały w tym samym czasie,oba katastroficzne... Ale któryś musi być lepszy... Dla mnie
tym "lepszym" filmem okazał się Dzień Zagłady. Bo został katastroficznym od początku do
końca, a Armagedon...
Niby taka miała być, bo scena miała mieć charakter komediowy, ale bez przesady: grupa kilkunastu ludzi, od których zależy los CAŁEJ PLANETY, w zamian za swoje poświęcenie oczekuje takich pierdółek jak spędzenie tygodnia w Białym Domu czy dożywotnie zwolnienie z podatków, a oficjele z rządu i NASA na widok ich listy...
Nie podzielam niestety zachwytów nad tym filmem. Ja oceniam go na słabą trojkę, pomimo dużej sympatii do głównego bohatera, czyli Bruce’a Willisa. Zrobił co mógł, żeby uratować ten film o ratowaniu świata. Moje największe zarzuty do filmu to prymitywne lokowanie produktów: Fotel pilota wahadłowca lub pojazdu...